Hehe właśnie się zaczyna mecz Polska - Walia i mój brat młodszy wiecie co robi? Nie zgadniecie... rozgrzeweczkę : cep...
A od rana mi się trochę nudziło więc postanowiłam się co nieco dowiedzieć na temat "jak zostać funkcjonariuszem policji". Napisałam więc @ do szkoły policyjnej, bodajże do Katowic... najlepiej byłoby gdybym poszła do szkoły średniej na profil tzw. policyjny lub wojskowy, ale to niekoniecznie. (więc idę do LO na profil mat. - inf.). Później dobrze jakby się ukończyło studia (kierunki: prawo, administracja, socjologia, informatyka). Wydaje mi się, że w ślady brata trochę pójdę, bo jeżeli się uda to na socjologię... alle do tego jest jeszcze trochę czasu (przynajmniej ponad 3 lata :])
Później napisałam sobie podanie do księdza proboszcza z prośbą o udzielenie sakramentu bierzmowania. Z deka beznadzieja pisać takie podania, ale jakoś mi się udało I to nawet wcale nienajgorzej. Jakość - moja katechetka podczas czytania podania: "ooo, wow, noo, ładnie, super..."; ilość - strona A4 więc w miarę ok.
Później pojechałam z tatą do mnie do szkoły, bo mojemu bratu potrzebne jest zaświadczenie, że się uczę. No a później do Olsztyna, żeby mu to zawieźć. (oczywiście przy okazji zajechałam z tatą na drobne zakupki. W jednym ze sklepów ubyło o jedną kurtałkę...). Eszzz tak w ogóle to mój tata to niezły jajcarz jest (powtarzam się :D)
siedzimy w samochodzie i czekamy na Artura, bo poszedł zapłacić rachunek do salonu, tata palił papierosa i miał otwarte okno, dym oczywiście na mnie leciał:
ja: tato! weź przestań, bo wszystko na mnie leci!
tata: nie wiem, teraz w tych piecach niewiadomo czym palą i mi tu na córeczkę dym leci!
wychodziliśmy z dworca (w kiosku na zachodnim pracuje moja siorka cioteczna) i stał akurat pociąg
tata: o widzisz Madziu, to jest... no patrz! to jest pociąg o, tak to pociąg
ja: ahaaa dziękuję, że mi to nareszcie uświadomiłeś ;)
Szliśmy do pewnej hurtowni i trzeba było pokonać spory kawałek korytarzy, na ścianach były strzałki, jak tam dojść
Artur: Magda tu masz strzałkę... taak u w lewo skręć... na dół po schodkach w prawo...
w końcu doszliśmy do tej hurtowni i kiedy już ją opuszczaliśmy, podeszłam do drzwi wyjściowych i nie zwróciłam uwagi co jest na nich napisane, mój błąd, bo je popchnęłam, a napis był wyraźny: "ciągnąć"
Artur: no ładnie, jak jej ze strzałkami mówiłem, to dobrze było, a nie powiedziałem, żeby ciągnęła drzwi to już mało co się nie zabiła...
noo...
Albo wracamy z Olsztyna:
tata: oo kto to nas wyprzedził?
ja: chyba pan d.
tata: oooo jak on śmie!
ja: osz to chamisko nooo
tata: ja mu pokaże
(za chwilkę spoglądam na licznik - 160 km/h)
ja: a patrz ten dupek skręca, to chyba jednak nie pan d
tata: trudno... ale ja mu daaam
podwoziliśmy Artura pod dziekanat i jakiś facet stał na parkingu i się spojrzał w naszą stronę
ja: i czego ten facet się tak patrzy
tata (z dumą): bo nigdy nie widział takiego samochodu
Mogłabym wieeele podobnych sytuacji wypisać, ale mi się nie chce :D Pozdrówki dla wszystkich, czekam na komenty :D