Swieta, no wlasnie...w moim domu wyglada to tak: dwa dni wczesniej (czyli juz od dzisiaj) zaczyna sie w domu wielki "tlok" robic. Moja mamuska od rana cos juz pichci, ja musze co chwile do sklepu chodzic, no bo kto inny pojdzie, jak nie Madzia? Moj starszy brat albo gdzies wychodzi, albo siedzi przed kompem, no i jeden plus, uwaga: sprzata pokoj :p Ehh ja jeszcze oczywiscie musze na dole wszystko wysprzatac. Dzien Wigilii wydaje mi sie tak troszke dniem udawania: kazdy taki mily, grzeczny i w ogole. Pamietam jak bylam mala, jezu co to znaczylo swieta Bozego Narodzenia. Chodzilam taka szczesliwa, siadalam czasami w oknie, zeby zobaczyc czy Swiety Mikolaj nie leci nigdzie na swoich saniach... hehe pamietam jaka zawsze bylam zadowolona, normalnie w niebo wzieta, kiedy slyszzalam slowo: Mikolaj. Ehh noo teraz inaczej przeciez jest, Mikolaj prezentow nie przynosi i w oknie tez sobie nie moge nawet posiedziec, bo oczywiscie musze mamie pomagac :/
Wczoraj bylam na koncercie koled, nawet dobrze chyba nam te nasze dwie wyszly, ale mniejsza o wiekszosc... Dzisiaj musze kupic choinke z tata, no bo chyba juz czas najwyzszy :p Dzisiaj w nicy snieg spadl, berdzo dobrze, bo swieta bez sniegu, to uuuuuu niezla lipa. Dalej zacchecam do glosowania na mnie, linki sa w poprzednich notkach.
Wytrwalosci zycze wszystkim tym, ktorzy tez beda dzisiaj zabiegani :D