Komentarze: 11
Byłam na cmentarzu. Jest tam wiele grobów moich bliskich, jednak większość z nich nie zdążyłam poznać. Jedynym zmarłym, który był, jest i będzie bardzo bliski memu sercu jest mój wujek. Siedziałam sobie przy jego grobie i tak nagle posmutniałam, przypomniało mi się jak byłam mała i zawsze chodziłam z nim do sklepu... jak przychodził do nas z ciocią na święta... jak zawsze dawał mi stare monety i robiliśmy sobie jaja z ludzi, kładąc je do góry orzełkiem na chodniku... jak powiedziałam do niego kiedyś, że jak się gdzieś w sklepie pokażemy, to żeby nie wyciągał swojej sztucznej szczęki bo wygląda bez niej jak wampir i może wystraszyć sprzedawcę... A na samym końcu... ;( to jak sie dowiedziałam, że nie żyje...
15.11.2002 r. stałam z Agatą pod jej domem, wygłupiałyśmy się itd. itd. i nagle usłyszałyśmy sygnał karetk, nagle zrobiłam się poważna i z moich ust padły takie słowa (nie wiem czemu): " żeby to tylko nie był nikt z mojej rodziny"... później wróciłam do domu. Oglądałam z Edytą film, byłyśmy same i nagle zadzwonił teleon, odebrałam:
ja: tak?
ciocia: Madzia jest mama?
ja: nie nie ma ciociu, a moze coś przekazać
ciocia: Madziu jakbyś mogła to przekaż rodzicom, że... że wujek Janek nie żyje
ja: CO?!
ciocia: Janek nie żyje, miał zawał, zmarł kilka godzin temu w Olsztynie w szpitalu
ja: yyy
odłożyłam słuchawkę, usiadłam i siedziałam zszokowana... po jakichś parunastu minutach zadzwoniłam do taty i przekazałam mu tą złą wiadomość......
Siedząc przy grobie przypomniał mi się wujek leżący w trumnie... to pierwsz zmarł, którego dotknęłam na pożegnanie... pamiętam jego bladą twarz, jak miał splecione palce u rąk, trzymał różaniec... i ten zapach... tego balsamu...
;(