Komentarze: 7
No właśnie. Wstałam sobie dzisiaj rano po 8, bo umówiłam się z Edytką do kościoła na 9. Poszłam do łazienki, wychodzę jeszcze taka zaspana, a tata do mnie:"Madzia chodź na chwilke. No więc córeczko, jedziemy na kurpie do Bziukiewiczów", a ja na to:"No w sumie to możemy", tata:"No to ubieraj się szybciutko." No i o 9:30 wyjechaliśmy do rodzinki. Na miejscu byliśmy o 11:00 (no równióteńko). Helcia (ciocia) czekała na podwórku na nas, bo wychodząc ze sklepu, zauważyła, że jedziemy. Moja młodsza siostrzenica rzuciła mi się na szyje. W ogóle zajebiście było. Już się ugadaliśmy kiedy po mnie w wakacje przyjadą. Fajnie.
A teraz ta gorsza część notki: znowu kłótnia z Kamilem. A o co? Bo Madzia zazdrosna jest, bo Madzia się wkurwia, bo..... bo Madzi się wydaję, że on Madzie zdradza, a Madzia nie chce tracić takiego faceta... :(
A tak w skrócie, moje samopoczucie w tej chwili:
- jestem chora, mam teraz 38 stopni gorączki
- jeszcze trochę i się wykrwawie przez tą jebaną ciotę, bo to nie jest u mnie normalne, żebym co chwilkę spodnie zmieniała, bo są całe ujebane...
- pierdolne, bo chyba mam jakieś zapalenie opon mózgowych
- Kamil jebnął focha i poszedł sobie gdzieś w cholere.
Ogółem: ide kurwa spać!