Komentarze: 6
Haha starych nie było w domku wczoraj, dzisiaj zresztą też ich nie ma, jeszcze nie wrócili :p Wczoraj pojechali coś ok 15:00 No oczywiście zostawili nam kase. Popiłam trochę z Edytką, później zaje... tzn wypiłyśmy trochę wódeczki co sobie niewinnie samotnie stała w lodówce, no i trochę z moim bratem starszym i jego przyjacielem, Michałem, który nocował u nas. No i oczywiście jak skończyłyśmy to poszłyśmy na dwór, czekaliśmy na (jak to oni mówią) Szlachtę z Frąknowa (Anke, Marlene, Michała, Robeta, Marcina, Pawła, Andrzeja i Pawełka :)) Poszliśmy z nimi na Pierdolonkę, potańcowaliśmy trochę i ja się zmyłam z Pawełkiem, poszliśmy sobie pogadać... Jak sobie z nim gadała to mój brat (Artur) do mnie dzwonił, że chce zobaczyć, że żyję, bo on za mnie odpowiada (o Edytce też wspominał, bo ona nocowała u nas), Wkurzyłam się, no ale loozik, wzięłam Edytkę i oczywiście poszedł z nami Pawełek, bo po 1) chciał iść ze mną po 2) było późno i wątpie, że gdyby wiedział, że idę do domu sporawy kawałek, póściłby mnie tylko z Edytą. No tośmy poleźli, Artura minęłam na klatce schodowej :] Wracając spotkaliśmy Karinę (yhh kiedyś zanim się z nią biłam to nawet była moją kumpelą no i teraz raczej cześć mi nie mówi, w ogóle ta dziewczyna to po prostu dupodajka, no ale każdy ma swoje życie i robi z nim co chce!). Zmierzyła wzrokiem Pawełka (a to jest taki <paker> ćwiczy sobie już sporo na siłowni) i wielki uśmiech na modzie, heh po prostu mina taka, jakby się podnieciła, spojrzała na mnie i powiedziała "cześć" <hahaha> dechy z niej. . . Do domku wróciłyśmy z Edytką tak coś po 3:30, Artur z Michałem hehe spali naje... (każdy sam sobie dokończy) Zasnęłyśmy coś ok 4:30
Wstałyśmy przed 11:00 pokręciłyśmy się po domku i doszliśmy we 4 (ja, Artur, Edytka i Michał), że zrobimy jakiś obiad, bo głodne dzieci jesteśmy. Zachciało mi się placków ziemniaczanych i je zrobiłam. Zjedliśmy smaczniótko. Poszłam na dwór i sobie wymyśliłyśmy z dziewczynami, że weźniemy koce i jakieś słoiczki z konfiturkami itp i pójdziemy na łąki poleżeć. No i mieliśmy: grzybki marynowane chyba 2 sloiki, paprykę marynowaną oczywiście, gruszki, śliweczki i soczek jabłkowy. Hehe zjedliśmy, wypiliśmy i przyszliśmy. Pomyślałam, że przyjdę napiszę notkę i pójdę sobie na dworek. Niach... Kończę, bo lenia mam. wczoraj spałąm 6 godzin, sobota pracowita była (najpierw fryzjer, później zakupy, sprzatanie, <piwko>, zabawa i dzisiaj spalam jakies 6,5 h). CZYMCIE SIĘ!