Archiwum luty 2005, strona 1


lut 11 2005 dzień zakochanych...
Komentarze: 5

do napisania tej notki zabierałam się z 5 razy i za każdymrazem coś mi wypadało, ups bonus...

Zbliżają się Walentynki, czy tego chceie czy nie onei tak będą haha... taa i wszyscy biegają po sklepach, szukają prezentów, walentynek itd... ehhh a czy nie mogło by być tak zawsze? Nie mówię, że źle, że w ogóle ludzie robią coś takiego, ale przez cały rok nie pamiętają o tym, jak wielką przyjemność mogą sprawić bliskiej osobie, wysyłając im kartkę, kupując jakiś drobiazg czy też kwiatka...

Tak, zamierzam spędzić Walentynki z moim jedynym, najwspanialszym... mężczyzna... jak dla mnie Walentynki, teraz, gdy mam chłopaka, będą dniem, w którym będziemy jeszcze milsi dla siebie... no...

Rozmowa liryczna

- Powiedz mi jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
                            (Konstanty Ildefons Gałczyński)

madzia14 : :
lut 06 2005 ale to już było...
Komentarze: 6

Taaak... co to było, 4 dni... ahhh w tym 2 piekne dni lenistwa... mmm... wczoraj spędziłam sobie troszkę czasu z moim mężem (bo przecież na początku kiedyś śnił mi się nasz ślub, więc jesteśmy małżeństwem), później pojechałam z Edytką, Martelelinką i Łukaszem na karczme... w sumie to fajnie było, ale mogło by być lepiej, po prostu głupio mi było, że mój chłopak sobie siedzie sam (:>) w domku, a ja się bawie... ale looz... w ogóle dechy odchodziły takie, że szok... pod koniec zaczęłyśmy sobie z Edką walić dechy ze wszystkiego i tańczyłyśmy jak jakieś oszołomy... hahaha np. tańczyłyśmy makarene przy techno i w ogóle jakieś wieśniackie tańce.... wróciliśmy po 4 okejką, w której dechy też były, bo pewien koleś miał taką małą zabawkową krówkę i niby ona gadała, a w ogóle Edytka mu musiała na kolanach siedzieć - biedna...

Wkurwiłam się i to nieźle, bo jak to można być tak jebnietym i powiedzieć do mojego chłopaka text "... ona sie tam puści..." czy coś takiego. To że ONA się puszcza na k a ż d e j karczmie, to nie znczy, że ja jestem taka sama, ja się nie puszczam!!! no kurwa przecież ja nawet nie tańczę z chłopakami tam na karczmie, bo mnie takie coś nie rajcuje, a tym bardziej, że teraz mam chłopaka! Niech spierdala dziwka, jeszcze kilk takich plot i "ups jedna znajomość mniej"... chociaż i tak z nią praktycznie nie gadam.

A dzisiaj sobie od 15 czas milusio spędzałam z Marcinkiem i Edytką (ehhh biedulka)... hahaha i tak się zastanawiam: czy są jeszcze tacy normalnie zeschizowani ludzie jak my? no bo kto widział, żeby np. chłopak dziewczynie w nosie grzebał albo żeby sobie na wzajem liście sprzedawać, bić się itd. itp. <hahaha> ale to w sumie fajnie tak... :D i już :]

A właśnie przyjechał mój starszy braciszek do domu i oczywiście morde drze na wszystkich, bo mu coś nie podpasowało i musi się wyżyć... kurwa mać, zawsze mnie musi wkurwiać... "kończ, kończ... daj kompa, mówiłem Ci coś" i mówisz mu, że niedługo mu dam to tą morde wydziera :[ taaa... student... psycholog może <hahaha>

madzia14 : :
lut 02 2005 nowy miesiąc, nowa notka :)
Komentarze: 8

Zaczął się nowy miesiąc jak wiadomo, więc wypadało by napisać jakąś notkę, żeby nie było tu tak pusto :]

Do końca tygodnia nauczyciele mają wystawić nam oceny... doszłam do wniosku, że zjebałam semestr... leń jestem i w sumie nawet na sprawdziany niektóre się nie uczyłam albo uczyłam się wszystkiego "mniej więcej"... Nooo teraz muszę się wziąć do roboty, w końcu nie chce mieć żadnej 3 na świadectwie, a jak na razie to na semestr mam dwie... jednak mimo to cieszę się, bo mam średnią powyżej 4 :) <cfaniak>... chociaż mogła by być lepsza :]

A na nowy semestr dostałam aż dwie 4, wooow... facet od fizyki nawet mi jedną postawił, normalnie szok... :D

Pochwalić się? Mam fajny długopis :p dostałam od teściowej :D

Tak sobie jak mam ee no jak mam coś... to czasami mnie nachodzą jakieś takie głupie pytania... dlaczego człowiek chodzi na dwóch nogach a pies na 4 łapach? Czemu w ogóle istniejemy? Skąd się wzieliśmy? bo ja trochę nie wierzę, że ciach mach Bóg machnął różczką i Adama i Ewę stworzył... no ale przecież ponoć pochodzimy od małp itd itd... terefere, a małpy to z kosmosu zleciały? no ok, ale w kosmosie też jakoś się musiały stworzyć :] no i zresztą... dlaczego w ogóle żyjemy? Skąd się wzięła przyjaźń, miłość, zaufanie itd.. aaah wiele tego jest... w sumie ciekawe tematy do rozmów... A np. jak wytłumaczyć komuś jaki to kolor czerwony, nie mogąc podawać przykładów i pokazywać? :p

Czasami łapie mnie taki schiz... tak po prostu :)

Wczoraj gdy szukałam klawiatury, którą mi brat młodszy zabrał i schował, znalazłam pod szafeczką nocną... m ó j pamiętnik... tak: mój! co tam robił? Noo widzę, że gnój ciekawy jest, co robiłam itd... oczywiście reakcja rodziców "Kamil, masz nie ruszać jej rzeczy!!" no i wystarczy, bo po co się wysilać... wrrr... myślałam, że ich wszystkich rozerwę.. ale ja zrobie tak, że nikt tego pamiętnika nie weźmie w rękę i nikt go nie znajdzie... taaa... tylko, żebym ja zapamiętała, gdzie go schowałam :D

No a teraz mykam przepisywać zeszyt z fizyki... tzn kilka tematów, których mi się na lekcji nie chciało pisać... hihi... i w ogóle pouczyć się z hist(e)orii... taa każdy jej chyba nie lubi w mojej klasie...

A kto wie co jest jutro? Podpowiedzieć Wam? hmm... z ej okazji najczęściej ludzie robią pączki... mmmm... mniam...:)

madzia14 : :