Archiwum 18 lipca 2004


lip 18 2004 full wypas dzionek
Komentarze: 5

Zajebiściutki dzień dzisiaj mam. Prawdą jest, że po deszczu przychodzi słońce... Wczoraj wieczorem dół, dzisiaj spoko humor. Wstałam ok 10:00 wzięłam prysznic, ubrałam się, umalowałam i podczas tego wszystkiego pomyślałam sobie, że pojeździłabym na rowerze. Poszłam do Justynki od razu z propozycją, a ona do mnie: "No ja właśnie też i może gdzieś nad jezioro byśmy pojechali, na Waszete najlepiej". Pogadałyśmy z dziewczynami, załatwiłyśmy sobie rowery itd i ja z Justynką poszłyśmy sobie na lody włoskie (jakieś kawowe były :/), później idąc do Pierdolonki przechodziłyśmy koło cukierni i zachciało nam się bułek słodkich, więc trzeba było zajść i kupić :) W Pierdolonce kupiłyśmy słodycze, wszamałyśmy to pod daszkiem nieużywanego straganu kolo Robala i wróciłyśmy na chatę. Ok 15:00 pojechałyśmy na rowerkach na Waszetę, poopalałyśmy się (co prawda ja nie powinnam, bo nie mogę, ale co tam. Fajnie brązowiutki mam brzuszek teraz, ale nogi to nadal się opalić nie chcą). Przed chwilką do chaciorki zawitałam, napiszę tylko notkę, wykompię się i idę na ognisko :p

Byłam sobie na dole przed chwilką, mój tata ogląda "Gumisie" i wcina czereśnie. Dziwny widok, naprawdę. Mamuśka siedzi obok niego... Przeprowadziliśmy poważną komwersację:

mama: Ty, stary to jutro pójdziesz ze mną na cmentarz, co?

tata: niech nasza cudowna córeczka pójdzie, ja będę zmęczony po pracy

ja: ja nieeeeee, jutro jest ostatni dzień ładnej pogody

tata: ładna pogoda będzie przez cały tydzień. Oglądaliśmy przed chwilą z mamą prognozę pogody.

ja: aha

Tak tak i to wszystko tak komicznie mówili. hihi Z moim tatą to w ogóle zawsze jakaś beka jest np. Podczas jazdy samochodem:

ja: tato fajne sobie spodnie kupiłam?

tata: ze szmatexu? :)

ja: nieee w sklepie kupowałam

tata: myślałem, że ze szmatexu, bo takie jakieś wytarte, jakby noszone

chwilkę później, jak tata w kupkę konika wjechał:

tata: flee w końską kupę wjechałem

ja: fuuu

tata: no co musiałem

ja: i teraz będzie śmierdziało

tata: nie będzie, bo wjadę w kałużę i się zmyje wszystko

ja: uważaj, bo znowu wjedziesz!

tata: nie, tą to łokrace... (za chwilkę z uśmiechem na twarzy) i łokracyłem

Hihi

No to ja lecę, bo za 10 minutek powinnam już wyjść z domu. Buźka dla wszystkich :*

 

madzia14 : :
lip 18 2004 zbyteczna jestem
Komentarze: 6

Była w Grunwaldzie. Do Mielna na stopa dojechaliśmy, a dalej z buta, czyli coś ok. 7 km. Wyruszyliśmy o 11:10 a na polu bitwy byliśmy o 12:40. Malutko znajomych ludzi było, malutko. Pochlaliśmy ciutlkę, poszwędaliśmy się i znalazłam Pawełka ok 21:00... no comments... Do domu wróciliśmy po 23:00, kurde wcześnie :[ Miałam zostać ze znajomymi z Kunek i szkoda, że nie zostałam, pewnie teraz piłabym piwko i miała beke z tego kolesia, który na scenie niby śpiewał... a tak, to siedzę w domu i się smutam. Starych nie ma (:[ co oni sobie kurwa wyobrażają, że jak dzieci w domu nie ma, to oni po nocach gdzieś będą łazili? ooo)...

Zastanawiam się po co ja w ogóle istnieję. Jestem niepotrzebna przecież, no bo komu?  Każdy mówi, że glupoty gadam, ale przecież taka prawda, po co ja żyję, jak i tak żadnego pożytku ze mnie nie ma. Tylko siedzę i obcych dla mnie ludzi, których uwarzam za przyjaciół, "zasypuję" swoimi popieprzonymi problemami, które niewiadomo po co i skąd wytrzasnęłam. Tak sobie właśnie myślę, że jakby mnie nie było, to moi starzy zaoszczędziliby sporo kasy, ludzie miliby więcej czasu na swoje, też pewnie pojebane problemy,,, Świat jest do dupy! nie mam po co tu żyć...

madzia14 : :