wszystko i nic...
Komentarze: 3
Właśnie wszystko i nic chciałabym tu napisać. Czasami mam taką ochotę wyżalić się tu, namazać wszystko co tak na serio myślę, czuję i co się dzieje, ale nie chcę, żeby wszyscy o tym wiedzieli, dlatego się powstrzymuję. Taka chwila szczerości, która przechodzi mi od razu, kiedy pomyśle jakie mogą być później jej konsekwencje. Wolę nie ryzykować...
Było wolne, 4 dni się leniłam, a teraz czas zakasać rękawy i do pracy. Niestety nie ma nic za darmo. No ale przecież nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :) Bo przecież pracuję tylko do końca sierpnia, a właściwie tylko do wypłaty :D
Cztery dni wolnego, czyli więcej nerwów, problemów i godzin spędzonych w domu lub z Marcinem :] Oczywiśćie nie bardzo mi się uśmiecha mordka, jak pomyślę o tych wszystkich dniach, ale to już nie ważne.
Lenistwo. Czy ktoś nazwałby tak leżenie dwa prawie całe dni pod kołdrą? Ja tak :D Naturalnie nie tylko się leniłam. Byłam we wtorek u lekarza (bo mnie Kochany mój wygonił :D), zrobili mi ekg, zmierzyli ciśnienie i dali skierowanie na badania krwi. Wyniki, z którymi mam się z powrotem zgłosić do lekarza będą już jutro, ale niestety chyba do lekarza nie pójdę w tym tygodniu. W przyszłym tygodniu będę miała najprawdopodobniej nocki, więc znajdę jakoś czas, żeby sprawdzić co z moim zdrowiem...
Tak pomyślałam sobie teraz... a zresztą. Dużo myśli mam w głowie, czasami za dużo. Może sobie poukładam wszystko, jak będę stała i przez 8 godzin wkładała ogórki do słoików, chyba, że przyjdzie Mistrz i znowu narzuci nam tempo robienia 1 kosza (600 słoików) ogórków w zalewie meksykańskiej w 35 minut. I ja wcale nie narzekam...
Kamil jedzie dzisiaj do szpitala. Artur wyjeżdza jutro do Olsztyna, więc będę miałą nie tylko spokój w domu, ale też czysto w pokoju. Fajnie :)
Wcale nie chce mi się kończyć tej notki... ale muszę... bo nie mam o czym pisać... Znów taka ochota na pisanie wszystkiego i niczego...
I chyba nie czuję się najlepiej...
kCM :*
Dodaj komentarz