ohh
Komentarze: 6
Ajjjj cóż to za piękny weekend. Piątek:
Była impreza pod Biedronką. Fajnie było, więcej chlania niż tańczenia. Starsza widziała mnie z browcem... lipa, wróciłam do domu po 2, mamusia jak mnie zobaczyła to powiedziała, że w sobote z domu nigdzie nie wychodze :( Wstałam po 10
Sobota:
Oczywiście miałam w sobotę nieźle przesrane i w ogóle, ale jednak pozwolili mi jechać na dyskotekę do Karczmy. Było zajeb... super po prostu. Pełno ludzi. Nic nie piłam, nie, nie! Fajnych kolesi z Ostródy poznałyśmy - Marcin i (chyba) Maciek. Potańczyłam sobie z Marcinem, tzn wszystcy sobie tańcowaliśmy... dechy odchodziły! Ja wróciłam do domu coś ok 2:30 a dziewczyny dwie godziny później. Spać poszłam po 4... Dzisiaj jest impreka na lodowisku u nas, więc napewno pójdziemy. Ojj nastepna noc do tańcowania :)))) Nasi koledzy z karczmy mają przyjechać... fajnie
A tak w ogóle to chciałam jeszcze napisać, że na Biedronce gadałyśmy z Karina. Tak miałyśmy niby od niej dostać, ale podeszła do nas i zaczeła się z nami godzić itd. Na Karczmie też do nas przyszła i z nami tańcowała... (oczywiście za trzeźwa nie była... hehe sie "trochę" przewracała)
Notka jakaś taka dziwna mi się wydaję, sorry ludki, że mam opuźnienia z komentami, ale nie ma mnie cały czas w domu, a jak jestem to nie siedzę przy kompie, bo nie ma kiedy. Chwytam łapczywie te ostatnie wolne chwile... ostatni wolny weekend narazie jest zajebi...
Ps. chyba już nie będę przeklinała :)
Dodaj komentarz